Jako psychodietetyk chciałabym zaproponować inne myślenie o odchudzaniu. Myślenie o takim traktowaniu siebie, które nie sprowadza się tylko do restrykcyjnego przestrzegania zasad dietetycznych i żelaznej dyscypliny.
Bo badania naukowe, obserwacje, a przede wszystkim doświadczenie potwierdzają: restrykcyjne diety nie działają.
Aha, powiesz zaraz, że znasz koleżankę koleżanki, poza tym widziałaś w necie na własne oczy dziewczyny, ba nawet dwóch facetów, którzy postanowili poważnie się odchudzić, stracili setki kilogramów, potem jedni pojechali w podróż dookoła świata, innych pokazywali w TV Śniadaniowej, wszyscy utrzymali nową wagę i żyli długo i szczęśliwie.
Zgoda, ale na pewno potrafisz też wskazać dziewięćdziesiąt pięć innych osób, które rozpoczęły dietę odchudzającą i szybko się zniechęciły?
Lub podjęły dietę, straciły na wadze, a potem utyły jeszcze mocniej. Następnie próbowały innej diety i kolejnej, i w kółko powtarzały tą samą beznadziejną, zniechęcającą sytuację. Niestety, to jest także rzeczywistość, bolesna, którą potwierdzają badania:
Ponad 95% wszystkich odchudzających się, ponownie przybiera na wadze.
Większość diet polega na wyrzeczeniach. Jedne zalecają unikanie węglowodanów, inne tłuszczów, kolejne czerwonego mięsa, czekolady, itd. Niestety, takie diety są nieskuteczne z trzech powodów:
- sprzeciwia się im nasz mózg,
- nasz organizm,
- nasze otoczenie.
To dzięki ewolucji nasze ciało jest tak sprytne i nie nabiera się na podstępy typu „na śniadanie tylko sok, a na obiad sałatka”. Jeśli jesz zbyt mało, organizm przestawia się na tryb oszczędnościowy i spalanie kilogramów jest coraz trudniejsze. Takie odchudzanie wymaga ciągłej uwagi, a gdzie czas na Życie?
Ile można schudnąć, aby nie spowolnić metabolizmu?
Najlepiej 0,25 kg na tydzień.
To bezpieczne rozwiązanie dla każdego. Są osoby, które mogą schudnąć więcej, ale 0,25 kg na pewno pozwoli uniknąć sytuacji, w której organizm zamiast tracić kilogramy, wejdzie w tryb oszczędnościowy.
Problem jest jednak taki, że wielu z nas uważa ten sposób utraty wagi za zbyt powolny. Mamy chudnąć szybko i tyle, ile chcemy. Dlatego tak wielu niecierpliwych ludzi odchudza się radykalnie, co często kończy się tym, że naprawdę nie chudną nigdy.
Każdego dnia podejmujemy wiele decyzji odnośnie odżywiania. Naprawdę uważasz, że wszystkie mogą być zgodne z zasadami dietetyki? Przecież w ciągu milionów lat ewolucji nauczyliśmy się, że mamy jeść tak często jak to możliwe i tyle, aby nie odczuwać głodu fizycznego. ( Tak, wiem, że obecnie wiele osób ma do czynienia z głodem emocjonalnym – napiszę na ten temat).
John Foreyt powiedział:
„Odchudzanie się to jak wstrzymywanie oddechu. W pewnej chwili po prostu trzeba wciągnąć powietrze”.
Gdybym nie lubiła słodyczy, życie byłoby prostsze 🙂 Staram się ich unikać i obecnie zupełnie nieźle mi to idzie, ale zdarzają się wpadki. Czyli takie sytuacje, kiedy tego, określonego produktu na pewno nie powinnam zjadać właśnie w tym momencie. Też tak masz czasami?
Dzieje się tak, ponieważ nie mam wystarczająco silnej woli. Nie mam jej ja i nie ma jej większość osób. Niestety, jest tak, że żyjemy w takim, a nie innym środowisku. Ze wszystkich stron bombardowani jesteśmy feerią kuszących obrazów, reklam, mnogością sytuacji społecznych podczas których częstują nas super smacznymi produktami – słodkimi i tłustymi 🙂 Odchudzając się albo ustalając zasadę – ja nie jem słodyczy, wymagamy od siebie nie lada wysiłku i opierania się na każdym kroku pokusom.
A jak wiemy, sukces nie zależy od tego, aby oprzeć się raz i odmówić, trzeba to robić nieustannie.
I dopóki jest taka dostępność produktów, trzeba im się opierać tyle razy, ile razy wciągasz nosem powietrze. Rozumiesz? To właśnie jest problem.
Tym bardziej, że nie mamy co liczyć na wsparcie z naszego systemu dowodzenia – mózgu. Wiemy z badań: jeśli ciągle odmawiamy sobie czegoś, prawdopodobnie szybko zapragniemy tego jeszcze bardziej.
Nieważne czego to dotyczy, skutki są takie same: wyrzekanie się czegoś nie jest dobrym pomysłem na to, aby w pełni korzystać z życia.
Kiedy skończymy bycie na diecie, czy to z powodu rozczarowania, czy też dlatego, że znowu na chwilę udało się osiągnąć wymarzony cel – szybko pojawiają się nasze ulubione dania i z ulgą powracamy do byłych przyzwyczajeń. Organizm w tempie nadrabia stracony czas.
Dobrą wiadomością jest to, że ten sam mechanizm, który niepostrzeżenie powoduje, że z wolna przybieramy na wadze, tak samo może pracować kiedy chcemy pozbyć się nadmiaru kilogramów. Prowadzi to do powolnego zrzucenia wagi – bezwiednie. Jeśli nie zdajemy sobie sprawy, że jemy mniej, niż potrzebujemy, nie czujemy się poszkodowani i nieszczęśliwi. A jeśli tak jest, zwiększamy swoje szanse na to, że nie wrócimy do przejadania się, by wynagrodzić sobie wszystkie jedzeniowe wyrzeczenia.
Wiem z doświadczenia, wiedzą to także moi klienci, że można się odchudzać i nie odczuwać dyskomfortu z tego powodu. Może wolniej, ale za to z dużą szansą na osiągnięcie trwałej zmiany. I to nie są, jak mówi moja koleżanka ” bajki z mchu i paproci” 🙂
Ale jeśli nie dieta, to co?
„Jak nie można być silnym, trzeba być inteligentnym”, tak prawdopodobnie mówią Holendrzy:)
Zatem może warto odwrócić się od zawodnej siły woli i skierować uwagę w stronę możliwości naszego umysłu?
Dlaczego nie wypróbować inteligentnych strategii, które pomogą wypracować racjonalne nawyki żywieniowe? Dodać inne możliwości jakie niesie psychodietetyka? Na przykład takich.
Pomogą uzyskać optymalną dla danego organizmu wagę, a co najważniejsze, utrzymać ją bez konieczności prowadzenia życia pełnego wyrzeczeń i bez zdawania się na siłę woli.
A Wy jakie macie doświadczenia? Co Wam najbardziej pomaga, kiedy się odchudzacie?